Użytkownicy iPhone'ów i iPadów byli w zeszłą sobotę niespokojni. Tradycja Apple, polegająca na popełnianiu błędów w programowaniu swojego systemu operacyjnego dla telefonów komórkowych i tabletów, jeśli chodzi o prawidłowe rozpoznanie zmiany czasu zimowego, w ostatnich latach wywróciła ludzi i nieznajomych do góry nogami. I choć tym razem platforma iOS 7 zachowała się dobrze, to nie udało jej się przeprowadzić procesu bez żadnych incydentów.
Dzięki Apple Insider dowiedzieliśmy się, że chociaż o trzeciej nad ranem od soboty do niedzieli zegar zaczął się resetować o drugiej, kalendarz normalnie nie identyfikował zmiany. Usterka objawia się przy przeglądaniu harmonogramu dziennego, tak że gdy trzeba przedstawić czas w odpowiednim przedziale czasowym dnia, jest to wyświetlane na ekranie tak, jakby system nie wprowadził zmiany czasu w życie. Innymi słowy, jeśli mamy wydarzenie zaplanowane na 17:30, odpowiedni arkusz kalendarza w widoku z dnia na dzień pokaże nam, że rzeczywiście mamy spotkanie o 17:30, ale znak graficzny pojawi się między 18:00 i 19:00, zamiast między 17:00 a 18:00.
Zgadzam się, że tym razem uderzenie Apple'a w nadgarstek jest znacznie mniejsze niż przy poprzednich okazjach. Ale wciąż jest zaskakujące, że rok po roku nie do końca sprawiają, że ta sekcja działa poprawnie. W innych latach, jak mówimy, sprawy poszły dalej, zapobiegając pozostawaniu w łóżku alarmów tych użytkowników, którzy musieli budzić się o określonej porze w niedzielę, kiedy zmiana czasu stała się skuteczna. Ostatni epizod w długiej historii niedogodności związanych z zimą na iPhone'ach i iPadach będzie musiał poczekać na rozwiązanie: do czasu, gdy Apple wypuści nową aktualizację do iOS 7, błąd na wyświetlaczu będzie się powtarzał.
Wskazaliśmy już, że ta częstość jest mniejsza. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę trajektorię, którą firma już obrała w sekcji o zmianach czasu, a iOS 7 już niesie za sobą wiele błędów, które wpłynęły na baterię i bezpieczeństwo urządzeń. Problem kalendarza i czasu zbiegł się również z weekendem premiery nowego iPhone'a 5S i iPhone'a 5C w naszym kraju. Od minionego piątku 25 października można już kupić nowy high-end w Hiszpanii w cenach od 700 do 900 euro w darmowym formacie, a także sprzęt porównywalny z iPhone'em 5, choć w innym designie, za 600 i 700 euro. Czterech głównych operatorów w naszym kraju umieściło w swoich katalogach oba modele i od dziś w tym medium można się skonsultować, który z nich najbardziej dofinansowuje sprzedaż tych urządzeń. W każdym razie we wszystkich propozycjach rozważane są opcje finansowania.
